piątek, 28 lutego 2014

Wspomnienia Rukii. ✿

Ohayo Gozaimasu.

Dzisiejsza notka to troszkę taka autobiografia. Postaram się krótko i ciekawie, a co wyjdzie - nie wiem, hahaha.

A więc zanim urodził się mój starszy Brat, moi rodzice ustalili, że Tata wybierze imię dla pierwszego dziecka, a kiedy będzie kolejne - imię wybierze Mama. Tak więc, kiedy Brat się urodził, Tata dał mu imię - Dominik. Ale Mama też chciała mieć w tym udział, więc to ona dała Bratu drugie imię.
Ale 5 lat później na świat miało przyjść nowe dziecko. Na początku stwierdzono, że jestem chłopakiem. Tata zapomniał o umowie i chciał mi dać na imię Konstanty. Nigdzie bym się osobiście nie pokazał(a) z takim imieniem. Potem jednak okazało się, że będę dziewczynką. Mama zawsze chciała mieć córeczkę, więc bardzo się ucieszyła. Kiedy 31 maja 12 lat temu o godzinie 23:45 urodziło się dziecko, dostało imię Łucja, a na drugie od Taty - Dagmara. Byłam więc drugim dzieckiem w naszej rodzinie, zarówno od strony Mamy, jak i od Taty. Za to byłam 1 potomkiem żeńskim.

Poszłam do przedszkola w wieku 6 lat. Nie bałam się tam iść, chociaż nie chciałam. W domu było lepiej. Był komputer, podwórko... Kiedy ja poszłam do przedszkola, po 2,5 roku pracy za granicą do Polski na stałe przyjechał mój Tata. Wtedy moja Mama poszła do pracy. Ja w tym czasie byłam w przedszkolu. Nie lubiłam rówieśników, oni mnie. 
PS Na zdjęciu jest jakby coś zła data, bo to z wydruku koleżanki.

W klasach 1-3 też byłam ta gorsza. Znaczy dla ludzi, hahaha. To był strasznie ciężki okres w moim życiu. Dopóty nie poznałam Akii. Wtedy było lepiej. Więcej o ratunku przez Akii TUTAJ .

W czwartej klasie też życie nie było usłane różami, zdecydowanie. Z mojego punktu widzenia było tak, jakby każdy chciał mi podstawić nogę. Ja byłam "tym samotnym kujonem". Każde moje potknięcie chyba było satysfakcją, haha.

Ale w lipcu pojechałam na obóz karate do Ustki. Tam poznałam cudownych ludzi, którzy odegrali ważną rolę w moim życiu. Po tym obozie całkowicie się zmieniłam. Miałam wyjebane na zdanie innych, otwarcie mówiłam o tym, co kocham.
Na tym obozie byłam z jednym chłopakiem z naszej sekcji. Jest on na zdjęciu u góry. Przed obozem miałam do niego uprzedzenia, a potem nawet się polubiliśmy, haha. Pamiętam, jak  rozpoczynała się piąta klasa zadzwoniłam do Bercika, że mam ochotę iść do Biedry, która nie jest ode mnie nawet o 500 metrów. Powiedziałam mu, że nie chce mi się iść sama. To ten szoruje 2 kilosy pod mój dom, a potem idziemy razem do Biedry, on kupuje czipsy i donaty, ja donata, ale go wywalam, bo jest niedobry. Wyżeram mu czipsy i spadam do domu. Świetnie wtedy było, hahaha. Potem oczywiście odprowadził mnie prawie pod dom, a ja cykałam sweet focie. Od tamtego czasu włosy trochę mi podrosły, haha. Jednak cieszę się, że ich nie ścięłam na krótko, tak, jak chciałam.


Od tego czasu minęło pół roku. Teraz w klasie nie jest tak żle, a ja jestem zupełnie inną osobą, niż rok temu. W tym roku też jadę na obóz. Ale niestety ekipa się nam trochę zmieni. Ciekawe, co ten obóz we mnie zmieni, haha. Ale to nie ważne. Ważne, by dobrze przeżyć te 10 dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i proponowania ewentualnych zmian, pomysłów na notki, spokojnie, Rukia nie gryzie ∩( ・ω・)∩